|
|
|
Po drugiej stronie
Na skraju niebieskiego oceanu
Stoi
Bezkresny i ponadczasowy
Z otwartymi ramionami
I przenikliwym spojrzeniem
Horyzont zdaje się przemieszczać
Przestrzeń burzy się
Pochłaniając całość
A on stoi
Z otwartymi ramionami
I przenikliwym spojrzeniem
Szarość dnia potęguje zło
Które zabiera ich na dno
Wśród ogólnego gwaru
Słychać ciszę zdobiącą stojącego
Choć piękna i niepowtarzalna
To napawa lękiem
Którego nie sposób ujarzmić
Wystarczy krok
Niewielu się na to odważy
Trujące serce
I nawet więcej
wad i zalet
mogę w sobie mieć
jeśli spędzisz ze mną dzień
Neważne kto i jak
chce przy tobie być
choć to zabija mnie
Strumieniem płynie krew
bo mi braknie cie
już nie wiem co gorsze jest
Zabijasz cząstke mnie
kiedy nie ma cie
nawet w moim śnie
Me życie kończy się
dziś to już wiem
trujące serce me
Pcham się dalej w śmierć
spotykając cię
umieram
niewidząc cię
I jak tu mądrym być
jeśli ciało me
i dusza ma
nie pozwalają żyć...
W drodze do domu..
Gdy las był już znużony
Moim ciągłym odwiedzaniem
Wtedy spadły wszystkie liście
A ja nadepnęłam na nie
Coś w głębi zaskomlało
Obok gałąź trzasnęła
Wtedy wyrósł wielki korzeń
A ja się potknęłam
Gdy wiatr skradł moje słowa
I deszcz zagłuszył krzyki
Poczułam coś na sobie
A to był wzrok dziki
Ja nie widziałam twarzy
Ja nic nie wiedziałam
Zebrałam prędko myśli
I w myślach zawołałam
W kręgu jestem otwartym
Bez początku i końca
W kręgu nieprzerwanym
Ziemi, Nieba i Słońca
Wiara nie jest lekarstwem
Na diabelskie opętanie
Same diabły wiarę mają
I spojrzałam na nie
Nie narażę się na łzy
Oswoić się nie dałam
Jestem odpowiedzialna za to
Co oswoić chciałam
W tej chwili przemykają
Życia blaski i cienie
Ja wyrzekam się siebie
Niczego nie zmienię
Narodziłam się z wody
Zmieniam kształt jak ona
Zaszumiała mi w uchu
Że w wkrótce mnie pokona
Przestań mnie obserwować
Nie odprowadzaj do domu
Przecież wiesz, że nie uwierzą
Nie powiem nikomu
Miałam prośbę do Ciebie
Nim zbyt daleko zajdziesz
Nie zaglądaj w głąb duszy
Bo nic tam nie znajdziesz
Dziki wzrok ciągle był tam
Podążał za mymi krokami
Raz wezwany nie odpuści...
Nawet gdy nie jesteśmy sami...
Chciałabym godzić się z tym, czego nie potrafię zmienić i dążyć do tego,
co zmienić bym mogła. Marzę, aby móc odróżniać jedno od drugiego.
Umierajmy
Życie
jak płyn przeciekający przez palce
już chce się skończyć
Umierajmy więc
Umierajmy młodo
nie przestając biec
nie przestając się buntować
Umierajmy głupio
bo innej śmierci nie ma
Zdradzeni przez życie
z niemym okrzykiem
błyszczącymi oczyma
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 21 odwiedzający (32 wejścia) tutaj!
|
|
|
|
|
|
|
|